Już od kilkudziesięciu lat Facebuilding cieszy się ogromną popularnością. Ma jeszcze inne nazwy: facefitness, face gymnastics, joga twarzy…
Wydaje się, że to dobra rzecz: bez zastrzyków i agresywnych zabiegów, wszystko jest naturalne i proste.
Logika jest prosta: pośladki są piękne, jeśli są napompowane. Więc z twarzą musimy działać na tej samej zasadzie. W końcu mięśnie twarzy są w istocie mięśniami.
Tylko między mięśniami mimicznymi i szkieletowymi są dwie duże różnice:
Mięśnie szkieletowe zawsze mają przyczep początkowy i końcowy na kościach co zapewnia ruch kości, do których są przymocowane. Dlatego dzięki ćwiczeniom fizycznym możemy stworzyć potężne mięśnie.
Mięśnie mimiczne mają tylko jeden przyczep do kości. Drugim końcem są wplecione w skórę lub inny mięsień. Dlatego z całym pragnieniem nie możemy napompować ich tak jak biceps bo skóra i tkanka podskórna są zbyt slabym wsparciem dla tego. Myślicie że pompujecie mięśnie a tak naprawdę je skurczacie.
Mięśnie szkieletowe pokryte są osłonami z powięzi. Oddzielają od siebie mięśnie i grupy mięśni, tworzą wsparcie podczas skurczu, zapewniają poślizg. Oznacza to, że mięśnie szkieletowe są początkowo zbudowane do intensywnej pracy. Im większe obciążenie mięśni tym grubsza jest jego powięź i tym większe są mięśnie.
Mięśnie mimiczne nie mają grubych osłon powięziowych. Mają cienką powłokę powięziową, która jest ściśle połączona z włóknami mięśniowymi. Powięź twarzy nie jest punktem podparcia a powłoką do ciągłego poślizgu.
Wielu z Was może się sprzeciwić: widzimy wyraźny efekt liftingu po facebuilding.
Jest to efekt fałszywy, stworzony przez obrzęk i stan zapalny.
Czy pamiętacie co następuje po skurczu mięśni?
Pogarszanie krążenia krwi w okolicy twarzy, pozbawienie tkanek niezbędnego odżywiania i tlenu.
Dlatego zastanówcie się czy potrzebujecie takiej gimnastyki.
Przecież aby pozbyć się zmarszczek i polepszyć owal twarzy nie musicie pompować mięśni twarzy, a pracować nad przywróceniem przepływu krwi.
Gimnastyka potrzebna dla ciała, a twarz potrzebuje masażu.